Wychodzę zza rogu, z bramy wynurza się Diabeł, cieszy oko na mój widok. - Nie, nie kupię tego radia... - powiada. Wzruszam ramionami bo i cóż mogę innego zrobić. Co za debil - myślę sobie, a ten dalej mając ten przygłupawy uśmieszek wyciąga z kieszeni garść wyschniętych na wiór kasztanów, zapewne zeszłorocznych jeszcze i zaczyna rzucać w otwarte okno mijanego autobusu. Oczyma wyobraźni widzę granaty, huk, ogień, słodkawy odór prochu i spalonych ciał, krzyki rannych na tle tej grobowej ciszy, która zapada zawsze wtedy gdy Śmierć zahula wraz z nim, niepozornym wydawało by się głupkiem... To imaginacja jednakoż, nic takiego się nie dzieje, Diabeł patrzy się na mnie, a ironiczny uśmieszek zamienia się w grymas niezadowolenia... - Nie bądź taki niecierpliwy, to jeszcze nie teraz - cedzi cicho przez zaciśnięte zęby - Ale dobrze kombinujesz - i zanosi się śmiechem, echo pełznie po bramie, a mną wstrząsa dreszcz. On znika, jak to ma zresztą w zwyczaju, cicho, z gracją, niemal jak wytrawny iluzjonista [lub też nieproszony gość]. Zostawia po sobie tylko ten zapach, który zresztą też jest imaginacją. Dobrze, że to jeszcze nie dziś, myślę, uśmiecham się, i wciągam głęboki łyk grudniowego powietrza... Dobrze, że nie dziś...
..walka z nią jest nierówna... Prawie z każdą chorobą.
Qurewski system! Jak ja nie zapłacę im Dżizas raczy wiedzieć po co potrzebnego ZUSu, to złodzieje od razu wiedzą... Natomiast jak idę do lekarza, muszę mieć ze sobą cały stos pierdolonych papierów... Nie mogą q..@#@.. wprowadzić systemu działającego w obie strony... Przychodzę, pokazuję dowód i jest OK.
Zresztą po co mi takie gówno jak ZUS? Żebym utrzymywał urzędasów? Qurwa, jakby mało już mnie ssało to złodziejskie państwo... Płacenie składek ubezpieczeniowych powinno być dobrowolne... Po co mi takie uszczęśliwianie na siłę... Oczywiście ustawodawca zawsze wie LEPIEJ co dla mnie dobre, a co złe. Obłuda każdego państwa to np fakt, iż narkotyki są złe, a alkohol w porząsiu. Państwo boi się zmian, gwałtownych zmian, a takie zapewnia tylko rewolucja. Właśnie może dlatego takie przewroty zdarzają się? Jak słyszę, jak nasz kochany prezydent [często] lub inni członkowie władzy mówią o nas: >społeczeństwo<. Inne czasy, inna retoryka... Kiedyś był to >lud<, teraz jesteśmy >społeczeństwem< wzorem J.J.Rousseau, Monteskiusza i innych, którzy przyczynili się temu [nie mówię, że to źle]. A jak ktoś tak mówi, dla mnie oznacza to jedno... Ktoś nie poczuwa się do członkostwa tegoż społeczeństwa. On jest ponad... Bo to słowo brzmi w ich ustach tak zajebiście przedmiotowo... Zwłaszcza jak się kłócą często pada: >społeczeństwo< to >społeczeństwo< tamto, siamto, owamto... Jakby przekupy na bazarze się targowały, powiedzmy o rozbite jajko... Z tym, że oni targują się o nasze głosy, zwłaszcza przed wyborami to widać. Szkoda, że tych głosów nie szanują... Szkoda... Taaaaa... Nasz chory system państwowy, jego paranoje i nieuleczalne przywary powodują, że budzi się we mnie anarchista... I tylko być może kiedyś dlatego stąd ucieknę, mimo iż nie lubię podróżować... Ponadto bardzo często widziałem w naszym pięknym kraju sytuację, w której szef był po prostu głupi [lub/i/oprócz tego cwańszy, pazerniejszy]w przeciwieństwie do podwładnych... Na wszystkich szczeblach władzy... A jak głupi mądrymi rządzi, to kto jest mądry??? Chyba tylko jak nas gnębi coś/ktoś, to potrafimy się [jako naród] zjednoczyć... A tak? Homo homini lupus... Ja zresztą nie lepszy w tej materii... ,) Qurwa, ale zły jestem!