No coż, sądzę że gdyby zrobić badania to poniedziałek przodowałby na liście najbardziej znienawidzonych dni tygodnia. Ja dziś mam podwójny powód do nielubienia go: Pogrzeb Mamy mojego kumpla... No comments... Niby każdy z nas jest wyjątkowy, ale jednych postrzegamy jako bardziej, innych jako mniej wyjątkowych... Mama Michała należała do tych pierwszych, jednak dopiero dziś dotarła do mnie cały ogrom braku jej osoby wśród nas, żywych [rzekomo]... Po drugie spotkanie z Agnes, Kotem nad koty... To jeszcze przyszłość, ale... być może już przeszłość... Być może... Ale raczej tak, przeczucia jeszcze mnie nie omyliły NIGDY, niestety... Losie ślepy! Poprowadź mnie, równie niewidomego na niewiadome codzienności... Proszę...
Film... Podobał mi się... Każdy może być Amelią, mi się [bez skojarzeń! :)))] udaje... Rozdawać szczęście, kiedy nikt tego nie widzi... I tak samo je dostawać... [Inna sprawa, że wcale nie trzeba być dobrym człowiekiem... Wystarczy przyjemność jaka się łączy z takim postępowaniem [ale to już bardziej moje myśli...]. Podobało mi się zakończenie... Połączenie rzeczy policzalnych i nieobliczalnych... Tak to odebrałem... ,) Jutro idziemy na [perhaps] 2 filmy: Pianistkę i na 101 Reykjawik... Co dopierwszego to osobiście mam wątpliwości, opis nie brzmi jakoś zachęcająco dla mnie... tego typu problemy wydają mi się takie... przyziemne, cielesne... hmmm... może dodszukam się czegoś między wierszami, może to streszczenie jest złe? Nevermind... Pojdzie się, zobaczy, oceni...
Ponadto po raz pierwszy byłem w Chimerze, zajebisty wystrój, zapowiada się na fajny lokal. Sprzyja mu też niewątpliwie atmosfera staromiejskiej ulicy [choć jak dla mnie bezdusznej, w sensie poczucia minionych wieków], sąsiedztwo Barbakanu...