... jak to się już przyjęło, jest dość wrednym dniem... Nawet nie to, że się przepracowuję, o nie, to napewno odpada! Może raczej dlatego, iż przerywa pewną ciągłość czasu faktycznie wolnego, kiedy zwłaszcza Kejt ma go pod dostatkiem. A może raczej dlatego, iż szukam jakiegoś zajęcia w życiu? Zbyt dużo czasu na myśli, rozmyślania, o nie, to nie jest zbyt dobre... Ani trochę. Tylko czasem.
Sobotnia impreza się udała, przynajmniej w moim odczuciu. Było parę rzeczy, które mi się niezbyt spodobały, ale tylko kilka. Spóźniłem się, dużo się spóźniłem, szkoda...
Stwierdziłem, że odniesienie "wyścig szczurów" jest chybione. W stosunku do ludzi. Szczury nie są chciwe. Ponadto odzwyczaiłem się od kompa. Definitywnie? To się okaże... Cierpi na tym niewątpliwie jakość [i częstotliwość] wpisów do bloga. Nie znaczy, że źle, ot lubię pisać, bez znaczenia dla mego ego, czy na blogu czy nie. Pisałem to co tu od chwili gdy odkryłem pisanie pamiętnika, czy raczej zapisek z dnia. Bo lubiłem i lubię. I piszę. Tyle, że często już nie tu. Eh! Nepal Tomku. Nepal tyle. ,)
Dosyć mam już tego kraju, ludzi... Dość... Przepraszam, jeśli kogoś urażę... To straszne, nigdy nie sądziłem, że dojdzie do tego. Rodzina, z którą nawet na zdjęciach człowiek dobrze nie wychodzi, zawistni ludzie, skorumpowany aparat państwowy... Ostatnio nawet zacząłem się zastanawiać, jaka grupa zawodowa nie bierze łapówek... Mam dość... Tu nie mam przyszłości, a tylko złą przeszłość i byle jaką teraźniejszość... Nie takich wartości pragnę uczyć mych dzieci... Nie takich... Postanowiłem, że postaram się wyjechać stąd. Na zawsze, i nie będę miał skrupułów, nie będę już tęsknić za lasami zielonymi, jeziorami pięknymi, rodakami... Czy się to uda? Nie wiem, spróbuję... Ma desperacja jest trochę jak samobójstwo. Spalone mosty czasem są najlepsze. Dowiedziałem się o pewnej możliwości i ją postaram się wykorzystać. Nie pragnę lepszego życia, w sensie materialnym... To mi zawsze było raczej obojętne - to ile mam pieniędzy, czy mam dom lepszy od sąsiada, czy moje auto wyróżnia się na ulicy, czy mam markowe ubranie... Nie... Pragnę ludzkiej życzliwości, uśmiechu, zrozumienia. Pewnych ludzkich wartości... Tu tego nie mam, tu oceniają mnie po tym co mam materialne. Nie masz kasy, jesteś zerem. Znaczy się głupkiem, w dodatku niezaradnym życiowo. Cyrklem, jak mawia[ła] ma X. Chyba, że zostanę księdzem... ,) Niestety, nie jest to możliwe tak od zaraz... To porwa, i to pewnie lat kilka... Nie wiem co mam myśleć.