Dosyć mam już tego kraju, ludzi... Dość... Przepraszam, jeśli kogoś urażę... To straszne, nigdy nie sądziłem, że dojdzie do tego. Rodzina, z którą nawet na zdjęciach człowiek dobrze nie wychodzi, zawistni ludzie, skorumpowany aparat państwowy... Ostatnio nawet zacząłem się zastanawiać, jaka grupa zawodowa nie bierze łapówek... Mam dość... Tu nie mam przyszłości, a tylko złą przeszłość i byle jaką teraźniejszość... Nie takich wartości pragnę uczyć mych dzieci... Nie takich... Postanowiłem, że postaram się wyjechać stąd. Na zawsze, i nie będę miał skrupułów, nie będę już tęsknić za lasami zielonymi, jeziorami pięknymi, rodakami... Czy się to uda? Nie wiem, spróbuję... Ma desperacja jest trochę jak samobójstwo. Spalone mosty czasem są najlepsze. Dowiedziałem się o pewnej możliwości i ją postaram się wykorzystać. Nie pragnę lepszego życia, w sensie materialnym... To mi zawsze było raczej obojętne - to ile mam pieniędzy, czy mam dom lepszy od sąsiada, czy moje auto wyróżnia się na ulicy, czy mam markowe ubranie... Nie... Pragnę ludzkiej życzliwości, uśmiechu, zrozumienia. Pewnych ludzkich wartości... Tu tego nie mam, tu oceniają mnie po tym co mam materialne. Nie masz kasy, jesteś zerem. Znaczy się głupkiem, w dodatku niezaradnym życiowo. Cyrklem, jak mawia[ła] ma X. Chyba, że zostanę księdzem... ,) Niestety, nie jest to możliwe tak od zaraz... To porwa, i to pewnie lat kilka... Nie wiem co mam myśleć.