Nurzam się w górze śmieci? Możliwe... Kiedyś wyrzucono mnie na śmietnik i tak już zostało, ktoś tak mnie ugodził, że kręgosłup przetrącił... Nie jestem zły i nie będę... Nie chcę nikogo zranić a robię to perfekcyjnie, ale czy to zło? Nie... Tak jak każdy chcę kochać i być kochanym, ale strach już swoje zrobił, boję się, a kiedy odważę się za późno na wszystko, bo wszędzie gdzie trafiam robię śmietnik, unurzany ekstrementami własnego umysłu, fikcyjnymi tworami będącymi echem przeszłości; zostaję sam... Jeszcze wygląd mnie trochę ratuje, wiem, ale na jak długo...? Tak masz rację, ale co z tego? Cieszysz się? Nie, nie jestem już słaby, nie muszę. Słabość wtopiła się w charakter, wymieszała się w tym śmietnisku z innymi odpadkami, porosła trawą aż stała się tym co niektórzy postrzegają jako zaletę, stała się mą siłą... Błędnym kołem, motorem życia... Hałda śmieci zaczęła nowe życie... Jestem czujny, zwłaszcza na otaczające me piękno bo wiem dobrze, że i na śmietniku klejnot można znaleźć. Nie masz pojęcia, ile bym dał aby cofnąć czas... Czemu chcesz za wszelką cenę mnie zranić? Przecież to ja najwięcej na tym wszystkim straciłem, Ty zyskałaś... Wiec czemu?... Chcesz mnie zniszczyć jak A.? Po co? Czy szczęśliwy człowiek tak robi? Ułatwiłem Ci ponoć ten wybór.... Ja... Ja wiem w sumie czemu... Sam tak zrobiłem... Chcę się z Tobą spotkać... O ile oczywiście ten komentatrz to Ty... Nieważne zresztą, ważne o kim pomyślałem...
Czwartek... Nudnawo... Bylem na rozdaniu Machinerow... Nuda. Kolko wzajemnej adoracji. Ale taka ludzka natura - w kupie latwiej przezyc. Potem rajd ulicami wymarlego miasta... Smutek... Bo... ...samotnosc boli... Moj wybor. Przynajmniej nie oszukuje nikogo [i ze wzajemnoscia]. Zdecydowalem. Mam dosc juz harpic pragnacych kolejnego ciala do ich albumu... Nie mam zamiaru juz dluzej dawac komus [falszywego] poczucia bezpieczenstwa... Hipokryzji... nieistniejacych, odgrywanych uczuc... seksu, nie dajacego radosci tylko co najwyzej rozladowanie napiec codziennosci...
Stracilem sens tego wszystkiego w co wierzylem kiedys... Niewiadome staly sie wiadome, a wiadome niewiadomymi... Miasto, moje kochane miasto, powoli obraca sie przeciw mnie...
Wiem, ze gorzki smak bedzie bardzo ciezko zamienic na slodki... Nie trace nadzieji ale...