Czwartek
Potem rajd ulicami wymarlego miasta... Smutek...
Bo...
...samotnosc boli...
Moj wybor.
Przynajmniej nie oszukuje nikogo [i ze wzajemnoscia]. Zdecydowalem.
Mam dosc juz harpic pragnacych kolejnego ciala do ich albumu... Nie mam zamiaru juz dluzej dawac komus [falszywego] poczucia bezpieczenstwa... Hipokryzji... nieistniejacych, odgrywanych uczuc... seksu, nie dajacego radosci tylko co najwyzej rozladowanie napiec codziennosci...
Stracilem sens tego wszystkiego w co wierzylem kiedys... Niewiadome staly sie wiadome, a wiadome niewiadomymi...
Miasto, moje kochane miasto, powoli obraca sie przeciw mnie...
Wiem, ze gorzki smak bedzie bardzo ciezko zamienic na slodki... Nie trace nadzieji ale...