Piątkowy wieczór...
Jestem znów sam, choć może nie do końca, mój Motke sekunduje mi każdego dnia... Motke to KOTlet i choć syjamski, to ma tylko jedną głowę... Domowy nierób i mięsożer... Ah, mój kochany Kocionek, bez niego byłoby naprawdę ciężko...
Tymczasem kombinuję w tej chwili czy wyjść na miasto czy też nie... Z jednej strony choroba z drugiej pokusy weekendowej nocy... Chyba wyjadę na krótki patrol po klubach DefaultCity. Na pierwszy ogień Klubo Kawiarnia, potem może Piekarnia... Choć.. może lepiej jutro? Piątki zazwyczaj są mało intensywne, soboty zaś wprost przeciwnie, zwłaszcza że jutro pracuję, więc muszę być w miarę przytomny rano...
Dylematy, dylematy... ,)