Bóg jest Energią.
Jedziemy dalej. 10 km przed Ostrołęką okazało się, że nasze auto wywala płyn chłodzący. Po 6 godzinach wysiłków decydujemy się zajechać na działkę moich rodziców, dobrze że mam klucze. Zimno straszne - ubrani byliśmy w letnie koszulki, a wraz z wyciekiem płynu z chłodnicy przestało być możliwe nagrzanie wnętrza auta. Jakoś dotarliśmy, wiedzieliśmy już, że dalej raczej się nie pojedzie - uszczelka pod głowicą to nie byle co... I tak z wypadu za Default City zrobiła się kilkudniowa eskapada. Najlepsze jest to, że wszyscy do których dzwoniliśmy reagowali tak samo - ze śmiechem. Wszak był to prima aprilis.
Wtedy przypomniałem sobie o mechaniku kumpla, który ma po drodze warsztat. I to się okazało szczęściem w nieszczęściu. Nie dosyć, że ta marka aut to jego specjalizacja, to jeszcze koszt naprawdę niski. A Czarek miał już nie za ciekawą minę, oczyma wyobraźni remont silnika widział... Cóż... Ale BMW to przecież skrót od "będziesz miał wydatki"... Nie? ,)