1.04
- Kotek, ale o co Ci chodzi, to tylko żart, prawda? - zapytała cicho, lekko drżącym głosem.
- A jak myślisz? - odparłem, sycąc się każdym słowem - Tak, czy nie?
To niestety jedno z mych ulubionych pytań.
Zapadła martwa cisza. Wstrzymałem oddech.
- Myślę... Że... Że w takim razie mogę Ci to już powiedzieć - usłyszałem na drugim końcu słuchawki.
- O kurwa, pewnie jest w ciąży - przemknęło mi przez błyskawicznie przez myśl.
- Spałam z Maćkiem. I to nie raz - syknęła jadowicie. Poczułem, że krew odpłynęła mi do stóp, by za chwilę ze zdwojoną siłą uderzyć do głowy. Serce zakłuło boleśnie i wkręciło się na wyżyny swych obrotów. Wstałem z fotela.
- Jak to? - Tyle akurat zdołałem wydusić z siebie.
- A tak to mój drogi... Wiesz kiedy się zaczęło? Wtedy jak była impreza u Michała, pamiętasz? - Oczywiście, że pamiętałem. Bo była ostatnią, na jakiej byliśmy razem. Spiłem się wtedy strasznie, znokautowany zaległem w
jakimś pokoju - Poszedł za mną do kibla na górze. Jak wyszłam stał już i czekał na mnie, z rozpiętym rozporkiem. Nawet nie weszliśmy do środka. Rżnął mnie na korytarzu, kiedy ty leżałeś jak kłoda w pokoju obok. To tyle jeśli chodzi o mnie - trzask odkładanej słuchawki był jak wystrzał. Zdrętwiałem na całym ciele.
- Maciek? Jak mój kumpel mógł mi to zrobić? To skurwysyn - poczułem jak gniew we mnie wzbiera. To ma być kolega? Przypomniałem sobie tą imprezę na nowo. Dramat w trzech aktach. Fakt, wydawało mi się, że jakoś zbyt się spoufala, ale żeby aż taki numer! Przecież był z jego mimozowatą żoneczką w dodatku! To skurwiel! Jak śmiał! Teraz to się rozliczymy, poczekaj no! Po męsku. I to taki frajer! Zawsze uważałem go za cwaniaczka, takiego kolesia bez żadnej klasy. Teraz w dodatku za wroga. Osobistego. Nienawiść połączona z uczuciem tej dziwnej zazdrości, o chwilę dawno minioną, zaprzeszłą poczęła trawić me skorodowane zwoje mózgowe. Bez opamiętania chwyciłem za telefon. Rozdygotany gorączkowo przerzucałem strony notesu w poszukiwaniu jego numeru, gdy wtem brzęczenie komórki powiadomiło mnie o nadejściu esemesa.
"Kochanie, mam nadzieje ze pamietasz, dzis prima aprilis. :) Kup cos dobrego na wieczor, wiesz co... Buziaczki."
Tak. Zdecydowanie nie wyszedł mi primaaprilisowy dowcip w tym roku. Oj nie.